„The Amazing Spider-Man: Clone Saga” (1994-1996) – Recenzja
The Amazing Spider-Man: Clone Saga (1994-1996)
Zupełnie nowe przygody klonowe
Większość czytelników widząc hasło Clone Saga nie myśli ani o pierwszej opowieści o klonowaniu Petera i Gwen z lat 70., ani też o wydarzeniach jakie rozegrały się w okolicy setnego zeszytu Ultimate Spider-Mana, a o fabule z ostatniej dekady XX wieku, która stała się kamieniem u szyi, ciągnącym na dno zarówno Spider-Mana, jak i Marvela. Po przybliżeniu Wam zarówno oryginalnej Sagi Klonów, jak i jej najnowszej wersji w postaci eventu Dead No More: Clone Conspiracy nadszedł czas, bym napisał kilka słów na temat historii znanej także po części polskim czytelnikom dzięki nieśmiertelnemu wydawnictwu TM-Semic. Czy była aż taka zła? Co chciano nią osiągnąć? I co jeszcze w sobie kryła? Gotowi? A zatem zapraszam.
Tak jak pierwsza Saga Klonów powstała, żeby wyróżnić 150. zeszyt przygód Spider-Mana, tak i druga miała być celebracją podobnej okazji – tym razem zeszytu czterechsetnego. Z tym, że na nim się nie zatrzymała, a dopiero zaczęła nabierać tempa. Wszystko zaczyna się jednak w momencie, kiedy ciotka May dostaje ataku serca. Staruszka (tak swoją drogą nie zastanawiało Was nigdy, czemu ciotką Petera wiekiem i wyglądem nadawałaby się na jego babkę?) jest w ciężkim stanie, Parker oczywiście ją odwiedza, załamuje się, ale to ledwie początek problemów. Oto bowiem na dachu placówki spotyka swojego klona, który też przybył odwiedzić umierającą May. Klona, który przecież zginął przed laty w wybuchu. Ben, bo takie imię przyjęła kopia Petera, zaczyna być obecny w jego życiu.
Do tego przywdziewa kostium Pająka i jako Scarlet Spider zaczyna walczyć ze złem. Na scenie szybko pojawiają się koleni gracze. Oprócz starych wrogów, takich jak Doc Ock, który ostatecznie ginie, a jego miejsce zajmuje jego kobieca wersja, działać zaczynają m.in. Judasz Podróżnik, enigmatyczna postać o tajemniczych mocach, a także dziwaczny psychopata Kaine, mający duży związek z klonami. Wkrótce Peter zaczyna chorować, wraca do zdrowia dzięki pomocy swojego arcywroga, ale zaraz potem okazuje się, że MJ jest w ciąży. Ponieważ jednak Parker odkrywa, że posiada wspomnienia z klonowania, zaczyna obawiać się, że sam jest klonem.
Gdy jego psychika rozpada się coraz bardziej, nagle zostaje aresztowany przez policję w związku z seryjnymi morderstwami. Do tego ciotka May umiera, a na scenie pojawia się jego kolejny klon. Do akcji wraca Jackal, dziecko MJ okazuje się być poczęte z klonem, a wszystko wskazuje na to, że prawdziwym Peterem jest Ben, który od lat zmagał się ze świadomością bycia jedynie kopią. Gdy wszystko udaje się rozwiązać, zostaje wybór: kto ma być teraz Spider-Manem i kto ma być razem z MJ? Ben zostaje obrońcą Nowego Jorku, Peter wraz z MJ znika, by dożyć swoich dni (jako klon szybko skona) z ukochaną.
Koniec? To nawet nie jest połowa Clone Sagi, tyle jednak mniej więcej dostali polscy czytelnicy (ostatecznego wyboru, który opisałem Wam powyżej nie mieli już jednak okazji poznać, bo Amazing Spider-Man przestał ukazywać się w momencie zadania powyższych pytań). Tego jednak, co dzieje się dalej, streszczać chyba nie ma sensu. Dla tych, którzy jednak chcieliby dowiedzieć się więcej, poniżej znajdzie się trochę spoilerów i wyjaśnienie najważniejszych elementów całości.
Zatem w kolejnej części Sagi Klonów Ben przez jakiś czas umacnia swoją pozycję jako superbohatera. To właśnie o to chodziło twórcom – by zastąpić Petera, który miał być klonem, jego właściwą wersją, podmienianą przez Jackala w trakcie opowieści z lat 70. Fanom się to jednak nie podobało, ale nie uprzedzajmy faktów. Wracając do fabuły, wszystko zostaje w niej poprowadzone tak, by Ben już na dobre był Spiderem. Peter traci bowiem moce, na dodatek pojawia się nowe pytanie, bo w miejscu, gdzie pozbył się zwłok klona z pierwszej Sagi Klonów znaleziony zostaje szkielet. Co zatem się tu w ogóle dzieje? Wkrótce Peter zaczyna chorować i umiera.
Jak to jednak miało miejsce lata potem w historii The Other, tak i tu powraca do życia – i to z pełnymi mocami. Okazuje się, że to on jest prawdziwy, Ben ostatecznie umiera, okazawszy się klonem, a na świat przychodzi dziecko Parkera i MJ (badania, że spłodził je klon były zmanipulowane). Niestety oboje zostają poinformowani, że ich córeczka umarła, podczas gdy w rzeczywistości przejął ją Norman Osborn, który wrócił zza grobu i stał za wszystkimi tymi wydarzeniami. May też wraca do życia – jak się okazuje umarł jej sobowtór, wykorzystany do celów Osborna.
To w skrócie. Jeśli chcecie poznać całość – a mimo kiczowatości i sypiącej się na każdym kroku logiki, ja ze swej strony polecam, bo mam sentyment, a całość potrafi rozpalić wyobraźnię – w Stanach wyszły piękne, wielotomowe zbiorcze wydania Clone Sagi. Opowieści, która w zamyśle twórców miała być dla Spider-Mana tym, czy dla X-Men była historia Age of Apocalypse, a ostatecznie stała się porażką.
Cóż, fani nie chcieli by Peter okazał się klonem, a misterny plan twórców by zastąpić go przywróconym „prawdziwym” Peterem nie wypalił. Nie wypaliło zresztą wiele. Próba zbudowania psychologii w stylu Mrocznej Ery komiksu okazała się śmiesznie przerysowana. Mimo pędzącej na złamanie karku akcji, z kart komiksów często wiało nudą, a patos i infantylność całości przerażały. Do tego dochodziła grafika, czasem znakomita, częściej marna, niechlujna i po prostu brzydka, a także przesadne rozwleczenie całości. Sens zgubił się dawno, bo już na początku, potem próbowano poskładać to do kupy, ale nie wyszło. Przynajmniej nie do końca.
A jednak czyta się to nieźle. To największy Spiderowy event w historii. Przy okazji to także kwintesencja lat 90., kiczowata, ale jak pisałem, potrafiąca poruszyć wyobraźnię. Miała kilka rewelacyjnych momentów, choć to takie perełki w błocie. Przede wszystkim miała jednak – i ma po dziś dzień – wielki wpływ na pajęcze serie. Warto ją więc poznać choćby dlatego i dla przekonania się, co w tym takiego jest (a czego nie ma). Bo to jak z oglądaniem filmów Tromy czy Rekinada. Jest głupie, jest żenujące, ale czytelnik nadal dobrze się bawi, a o to przecież chodzi.
Autor: WKP