„Dead X-Men” #1 (2024) – Recenzja

Dead X-Men #1 (2024)
Poplątanie z pomieszaniem

Dead X-Men to kolejna mini-seria z logo Fall of… na okładce i o dziwo całkiem niezła. Główna w tym zasługa klimatu, który to to ma – choć ten aspekt można by mocniej wyeksponować i fajniej pokazać, bo aż się o to prosiło po początkowych scenach – ale i ogólnie komiks całkiem przyzwoity i dający nadzieję, że ten event nie będzie aż tak zły. Ale swoje minusy historia posiada i to spore.


DEATH WAS ONLY THE BEGINNING! When the world turned against Krakoa, these five mutants lost their lives…but their mission as X-Men is just getting started. To preserve Xavier’s dream, they must accomplish the impossible – or die again trying! Spinning out from RISE OF THE POWERS OF X, discover…who are the DEAD X-MEN?!


To, co dzieje się w X-Men od paru miesięcy, jeśli nie lat, to takie przesadne plątanie tego wszystkiego, że już twórcy sami się pogubili w tym, co opowiadają. Błędów i wpadek nie brakuje, logiki nikt nie ogarnia, a tu wszystko to się zdaje zbiegać. I to w opowieści, która jest ważna dla całego eventu, więc pominąć tego nie wypada. A że akcja pędzi na złamanie karku, jakoś nie ma okazji wgryźć się w to mocniej, jak i nie ma okazji do lepszej prezentacji postaci.

No ale właśnie dobra akcja ratuje zeszyt. Tak, jak i klimacik, o którym wspominałem. Fajne są też ilustracje, choć trochę za typowe, by zachwycić. A całość okazuje się przyzwoita i choć to takie poplątanie z pomieszaniem, może wyjść z tego coś ciekawego.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x