„Demon Wars: The Iron Samurai #1” (2022) – Recenzja
Demon Wars: The Iron Samurai #1 (2022)
Dziwnie, acz ciekawie
Powiem Wam, że zeszyt Demon Wars: The Iron Samurai #1 byłby naprawdę udany, gdyby nie wyszedł pod szyldem Marvela. Bo jako Marvel, coś tu zgrzyta, coś tu nie pasuje, coś jest nie tak. Ale jednocześnie to i tak dobry komiks, a także jedna z nielicznych, udanych prób zamienienia komiksów wydawcy w mangę.
Journey into the imagination of STORMBREAKER PEACH MOMOKO with DEMON WARS! Peach takes her version of the Marvel Universe to the next level by transporting readers to another dimension — one filled with wondrous creatures: sentient samurai armor, a winged individual in a falcon mask, a mysterious panther person and a red, snakelike monster with a deadly appetite. When Mariko Yashida finds herself in the middle of a war between these creatures, will she be forced to choose a side? Don’t miss the next evolution of the Peach Momoko’s Marvel Universe!
Demon Wars: The Iron Samurai to bardziej kolorowa manga niż amerykański komiks. Właściwie to taki marvelowski odpowiednik Usagiego Yojimbo, gdzie klasyczne podejście i orientalne klimaty łączą się z typowo współczesnym tempem i lekkością. Nie jest to wielkie dzieło. Gdyby oderwać je od Marvela i skupić się na autorskim podejściu (tak, tu także jest autorskie, jednak z pewnymi ograniczeniami), wyszłoby jeszcze lepiej. Ale i tak jest dobrze.
Szczególnie, że historia oparta jest na opowiadaniu obrazem. Peach Momoko, jakąś mistrzynią w pisaniu scenariuszy nie jest, ale graficznie potrafi zrobić czytelnikowi dobrze. I robi. Ten komiks, na tym polu to czysta przyjemność, pełny klasycznego podejścia, kobiecej delikatności i zwiewności, charakteru, klimatu i uroku. Owszem, konfrontując te prace z mangami i artbookami, szczególnie z lat 90. XX wieku, swój zachwyt osłabimy, ale jak na współczesne dzieło to rzecz naprawdę wyjątkowa.
Dlatego polecam. Mogło być lepiej, ale i tak warto zeszyt poznać. Oby więcej takich projektów trafiało na rynek i żeby tylko zyskiwały na niezależności, bo tego jednak we współczesnym komiksie brakuje.
Autor: WKP