„Giant-Size Gwen Stacy #1” (2022) – Recenzja
Giant-Size Gwen Stacy #1 (2022)
Zeszyt, w którym kończy się opowieść o Gwen Stacy
Jakiś czas temu Gwen Stacy dostała własną mini-serię. Po niemal pięćdziesięciu latach od śmierci tej postaci, to nie tylko nie lada wyczyn, ale i dowód jej popularności. Kolejny zresztą, bo wszelkie te serie o jej alternatywnej wersji, znanej m.in. jako Spider-Gwen czy Ghost-Spider, dobitnie nam to pokazywały. I kolejny udany, choć tym razem twórca nawrzucał tutaj tyle, że po prostu mógł przedobrzyć. Oto tom Giant-Size Gwen Stacy #1 (2022).
Gwen’s own miniseries finally gets its ending, and we’re putting it all together! It’s got everything! Gwen! The Green Goblin! Kingpin! The X-Men!!! Re-presenting issues #1-2 of the GWEN STACY limited series (2019) with the story finale presented for the first time!
Zacznę od minusów, bo co, jak co, ale strona graficzna tego komiksu jest beznadziejna. Zaczyna się dobrze, otwierające numer grafiki dodatkowe są miłe, ale kiedy przychodzi co do czego… cóż, co tu dużo mówić, ciężko się na to patrzy. Kreska toporna, cartoonowa, w złym guście i ze słabym kolorem. Powiedziałbym, że nadaje się dla dzieci, ale nie, nie nadaje się. Chciałbym znaleźć w niej coś dobrego, lecz nie da się – wolałbym ją wyrzucić, zapomnieć.
Ale fabuła jest dobra. Udana. Czytacie blurb, widzicie opis The Green Goblin! Kingpin! The X-Men!!! i zastanawiacie się nie tyle, czego tu nie ma, ale co to za chaos. Bo historia o Gwen, to historia o życiu, o bohaterce, o jej codzienności, po co te postacie w tle. Ale to wszystko ma sens, wszystko dobrze do siebie pasuje, ma swój urok i naprawdę przyjemnie się czyta.
Hołd i zabawa motywami w jednym. I to na poziomie. Gdyby tak jeszcze lepiej to narysować, zadbać o niezwykłą szatę graficzną, albo chociaż zwykłą, ale dobrą… Niestety wyszło, jak wyszło, trochę jak piosenka o genialnym tekście, ale pozbawiona melodii, która by do niej pasowała i wpadała w ucho. Szkoda. Bo dla scenariusza jednak warto. Szczególnie jeśli Pająk i jego świat nie jest Wam obojętny.
Autor: WKP
Jak niesłaby scenarzysta to słaby grafik. W każdym komiksie jest coś złego. Ten grafik do Marvela nie dostał się za piękne oczy. Marvel selekcjonuje wszystkie osoby chętne.