„Inhumans vs X-Men (IvX) #2” (2017) – Recenzja
Inhumans vs X-Men (IvX) #2
RECENZJA ZAWIERA SPOILERY. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
W minioną środę wyszedł trzeci zeszyt, a drugi numer (licząc od numer #0) serii Inhumans vs X-Men. Akcja w końcu się rozkręciła, X-Meni podjęli decyzję i wzięli sprawę w swoje ręce.
Prawie wszyscy mutanci zgodzili się na atak na Inhumans. W grupie zabrakło Hanka, który był przeciwny walce i wcześniej próbował rozwiązać problem na swój naukowy sposób współpracują z obecnym wrogiem. Zajmowało mu to jednak zbyt wiele czasu, a mutanci byli zdesperowani i zmuszeni do ostateczności (my przynajmniej mamy co oglądać i czytać).
Nie wiem czy było to zaskoczenie, ale to z pewnością mi się podobało. X-Meni, mimo że nagle podjęli decyzję o bitwie, byli perfekcyjnie przygotowani. Odnieśli sukces, a swoich obecnych przeciwników odsyłają do Limbo, jeśli ktoś nie wie, jest to miejsce, a właściwie wymiar rządzony przez demony.
Jak wiadomo mutanci mieli przed sobą potężnych przeciwników, bo rasa Inhumans jest silna, a ich królowa – Medusa – zdeterminowana by obronić swoich ludzi. Możemy ją także zobaczyć podczas walki i poznać ją od strony liderki, mającej na celu dobro jej ludzi. W momencie, gdy dowiaduje się o natarciu mutantów, zgoda pomiędzy Inhumans a X-Menami idzie w niepamięć. Pomimo tego, jak już wcześniej napisałam, mutanci wygrywają.
Jednak to, że teraz X-Meni są na prowadzeniu, nie oznacza, że to się nie zmieni. W końcu pozostały nam jeszcze trzy zeszyty, a komiksy lubią być zaskakujące. Wydaję mi się, że zwycięstwo nad Inhumans jest chwilowe. Tak czy inaczej, ja na pewno stoję po stronie mutantów i coraz bardziej czekam na rozwiązanie konfliktu pomiędzy tymi dwoma grupami, mimo że wiążę się to z zakończeniem tej przygody.
W porównaniu do poprzedniego zeszytu, liczy on tradycyjnie 24 strony. Trochę mało, patrząc na to, że seria będzie miała tylko sześć numerów, a wydarzenie jest dość dużego kalibru. Tym samym, w numerze zwyczajnie wiele się nie dzieje, oprócz ataku na Inhumans. Scenarzyści oraz rysownik pozostali ci sami: Jeff Lemire, Charles Soule i Leinil Francis Yu. Tym razem obu grupom: X-Menom i Inhumans, autorzy poświęcili tyle samo czasu, a dzięki artyście ilustracje nadal są dokładne i dopracowane.
Jesteśmy prawie w połowie serii, także porzucenie jej teraz byłoby bez sensu. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zatem jeśli czytacie to koniecznie sięgnijcie po ten numer (#2). Jeżeli jeszcze nie zaczęliście Inhumans vs X-men, to zachęcam gorąco do lektury, na pewno nie pożałujecie.
Autorka: Marv