„King In Black: Immortal Hulk #1” (2020) – Recenzja
King In Black: Immortal Hulk #1 (2020)
Klimat, akcja, świetne wykonanie
Przyznam się szczerze, że patrząc na okładkę tego zeszytu, trudno mi było spodziewać się po nim wiele. Zbyt oniryczna, za mocno kojarząca się ze Spawnem (z tym, że w tamtej serii mamy o wiele więcej mroku, ratującego podobne prace), nie nastrajała optymistycznie do całości. A jednak nie dość, że King In Black: Immortal Hulk okazał się bardzo dobrym komiksem, to jeszcze stanowi bodajże najlepszy z dotychczas wydanych tie-inów do King in Black.
A SILENT SYMBIOTE-FILLED STORY! A PRESENT FOR THE HULK! The Hulk is in a bad place. Half of his alters are dead or missing — including Bruce Banner — and the Leader’s got the rest of him on the ropes. But never let it be said that Joe Fixit doesn’t know how to have a good time — and he’s out to make sure this is the best holiday the Hulk’s ever had. He just has to fight his way through a planet of symbiotes first.
Serię Immortal Hulk polubiłem ze względu na jej klimat. Każdy chyba wie, że zielony olbrzym to nic innego, jak marvelowska wariacja na temat Jekylla i Hyde’a, ale rzadko kiedy wykorzystywano te horrorowe korzenie. Tam się to jednak udało i choć potem znów gdzieś się to rozmyło, w King In Black: Immortal Hulk nikt nie będzie narzekał na brak klimatu. Na dodatek całość ma też ujmujący, świąteczny nastrój, co idealnie wpisuje się w panujący obecnie klimat.
Poza tym jednak to kawał dobrej opowieści, gdzie nie brak jest akcji, ale i odpowiednio spokojnych momentów. Całość ma też naprawdę dobre wykonanie, a scenarzysta w dobrym stylu wykorzystuje zgrane już przecież schematy. Do tego dochodzi świetna szata graficzna, która jeszcze bardziej podnosi jakość całości.
Reasumując, warto. King In Black: Immortal Hulk to świetny komiks – zarówno jako dodatek do eventu, jak i opowieść dla miłośników postaci. Oby w ramach Króla w Czerni zaserwowano nam więcj takich zeszytów.
Autor: WKP