„Marvel Comics #1000” (2019) – Recenzja
Marvel Comics #1000 (2019)
80 lat Marvela w komiksie.
Marvel w tym roku świętuje. Świętuje 80-lat swojego istnienia, by być precyzyjnym, i chociaż jest to rocznica jakże mocno naciągana (firma powstała na początku lat 60. i tylko wliczając w to lata działalności swojego poprzednika dała radę wyliczyć tak okrągły jubileusz) postanowiono podkreślić ją wydaniem niezwykłego albumu. Marvel Comics #1000, bo o nim mowa, to antologia krótkich, jednostronicowych prac, która zabiera nas w podróż przez wszystkie lata istnienia uniwersum Marvela i jego postaci, odsłaniając nieznane dotąd fakty.
O fabule tego dzieła nie będę się rozpisywał, bo nie ma o czym. Wydawca z oficjalnej notce zadaje intrygujące pytania, ale pozwólcie, że je pominę. Nie będę Wam też streszczał poszczególnych opowieści, nie powiem też o jaką tematykę zahaczają. Nie ma to sensu, bo długość tych historyjek wymusza na mnie milczenie. Zresztą warto je poznać z czystym umysłem, bez oczekiwań i bez uprzedzeń, bo to kawał historii komiksu (i samego Marvela) w komiksie.
Ale trudno podchodzić do komiksu takiego, jak ten, bez oczekiwań i bez obaw. Bo weźmy taką ekipę autorów. Nazwiska pokroju Jasona Aarona (koszmarnie przereklamowany typek, ale jednak popularny), Kurta Busieka, Joego Hilla (tak, tak syna samego Stephena Kinga), Jonathana Hickmana, Jeffa Lemire’a, Jepha Loeba, Brada Meltzera, J. Michaela Straczynskiego, Adama Kuberta, George’a Pereza czy Tima Sale’a robią wrażenie. Ale co może pokazać artysta na jednej tylko stronie?
Sporo, jeśli jest dobrym twórcą. Są tu więc perełki, które czyta się z przyjemnością, ale natraficie także na kilka porażek, które wolałbym przemilczeć. Szkoda trochę, że autorzy nie dostali więcej miejsca na swoją pracę, bo nie mogli rozwinąć skrzydeł. Bardziej mam wrażenie obcowania z katalogiem reklamowym, a nie pełnoprawnym komiksem. Ale nawet jeśli jest to tylko katalog, trudno odmówić mu świetnej jakości. Zabawa z całością jest znakomita i różnorodna. Nierówna, ale warta polecenia każdemu miłośnikowi komiksów. Owszem, najlepiej będą bawić się fani Marvela zaznajomieni z historią wydawnictwa i uniwersum, ale nie tylko oni. I to jest zasadniczą siłą tego zeszytu.
Autor: WKP
Każdy kto zaczyna przygodę z komiksami jest na początku ,,zielony”. Czyli po prostu niewtajemniczony. Ale później wszystko można nadrobić.