„New Mutants: War Children #1” (2019) – Recenzja
New Mutants: War Children #1 (2019)
Chris Claremont i Bill Sienkiewicz ponownie połączyli siły, by stworzyć pojedynczą historię o New Mutants. Claremont jest scenarzystą, który stworzył wspomnianą grupę, a Sienkiewicz dołączył do niego w latach 80. jako rysownik i to właśnie ten duet stworzył najbardziej uwielbiane komiksy o Magik, Wolfsbane, Karmie, Mirage, Cannonballu, Sunspocie, Magmie, Cypherze i Warlocku.
Komiks New Mutants: War Children jest osadzony w nieokreślonym dokładnie momencie w przeszłości. Przebywający w Szkole Xaviera bohaterowie budzą się w nocy ze względu na dziwne hałasy. Ich źródłem jest Warlock, ich przyjaciel, przedstawiciel rasy mechanicznych organizmów, które noszą w sobie wirusa zamieniającego żywe istoty w techno-organiczną materię. W wyniku koszmaru, który go nawiedził, Warlock staje się niebezpieczny, a jego przyjaciele muszą zrobić wszystko, by go powstrzymać.
Sama historia nie jest zbyt skomplikowana. Opowieść skupia się przede wszystkim na wspomnianym wcześniej starciu, więc można w niej znaleźć dużo walk i dynamicznej akcji. Pod płaszczykiem tego można jednak dostrzec łączące bohaterów przyjacielskie relacje, które są wystawione na próbę ze względu na szaleńczy atak jednego z członków ekipy. Wyraźnym plusem jest to, że nawet osoby nieznające wcześniej Nowych Mutantów, czytając ten komiks, są w stanie mniej więcej zrozumieć, co łączy występujące w nim postacie.
Jednak scenariusz nie jest tym, co zapadło mi w pamięć po lekturze najbardziej. Największe wrażenie wywarły na mnie bowiem rysunki autorstwa Sienkiewicza, które są wręcz OBŁĘDNE. Stworzona przez niego oprawa graficzna jest bardzo dynamiczna, momentami mocno wręcz abstrakcyjna i “kwasowa”, co idealnie wpisuje się w nastrój grozy kreowany w komiksie. Jeśli więc lubicie tego typu styl, to zdecydowanie powinniście zapoznać się z tą pozycją.
Może i ta opowieść nie wywołała u mnie niesamowitych emocji. Może i mnie nie zachwyciła. Jednak zdecydowanie pozostanie ze mną na dłużej, dzięki wspaniałej oprawie graficznej. Po lekturze tego one-shota jestem przekonana, że z ogromną chęcią wrócę kiedyś do klasycznej serii autorstwa Claremonta i Sienkiewicza, żeby ponapawać wzrok ich sztuką.
Ten komiks to idealna pozycja dla fanów właśnie klasycznej serii, którzy z pewnością poczują dzięki niej sporo nostalgii. Jednak to także dobra okazja dla nowych czytelników, którzy chcieliby zacząć przygodę z New Mutants, ale występy członków grupy w nowszych seriach zbytnio nie zachęcały ich wystarczająco do poszerzania wiedzy na temat zespołu.
Autorka: Dee Dee
Próżno tu szukać oryginalności. Ale i tak trzeba przeczytać.