„Savage Avengers #1” (2022) – Recenzja

Savage Avengers #1 (2022)
Co za dużo to niezdrowo

Jak mówi stare przysłowie: co za dużo, to niezdrowo. W przypadku komiksu Savage Avengers #1 (2022) przysłowie to okazuje się być w punkt trafione. Ten zeszyt zapowiadał się ciekawie, świetne postacie, szansa na wykorzystanie różnorodnych motywów, ostatecznie jednak wyszło na to, że twórcy przesadzili. I z tej przesady zrodził się zeszyt dziwnie nierówny, a jako całość po prostu mocno przeciętny.


AN ALL-NEW, ALL-DIFFERENT, ALL-DANGEROUS TEAM ASSEMBLES! Since his exile from the Hyborian Age, Conan the Barbarian has conquered the most dangerous foes the modern Marvel Universe has to offer — but what happens when this hard-edged Cimmerian finds himself on the run from the cybernetic soldier of the future known as Deathlok? Outgunned and outmatched, Conan must turn to an unlikely group of loners, berserkers and killers if he hopes to survive the night — but can these Savage Avengers defy Deathlok’s murderous manhunt, or will they become the next targets in the crosshairs of tomorrow? Don’t miss out on a bold new beginning for Marvel’s most savage super heroes, as Ringo Award-winning writer David Pepose (Spencer & Locke, Scout’s Honor) and superstar artist Carlos Magno (KANG THE CONQUEROR, RoboCop: Dead or Alive) introduce a sensational new lineup that will resonate across every era of the House of Ideas!


Dużo fajnych postaci, na to liczyłem, na kilka, za którymi nie przepadam, chciałem chętnie przymknąć oko, ale niestety okazało się, że z mieszanki motywów, wątków i estetyk, która mogła być ciekawa, wyszło… Właśnie, wyszło coś, w czym brak spójności. Mieszanie superhero i fantasy, podlane solidną dawką różnorodnych, mniej lub bardziej negatywnych postaci, okazuje się niewypałem. Nie dlatego, że to do siebie nie pasuje, ale z prostej przyczyny: scenarzysta nie kontroluje chaosu, który wywołał.

Co to konkretnie znaczy? Przede wszystkim to, że wątków, postaci i motywów jest tu zbyt dużo. Scenarzysta nie ma zwyczajnie czasu na ich rozbudowywanie, traktuje je więc po macoszemu. Indywidualne charaktery albo giną albo wydają się źle wyeksponowane. Akcenty rozłożone są nierówno i często niewłaściwie, a jakby tego było mało, akcja gubi rytm. Plus, że tempo jest szybkie i się nie nudzi, ale niewiele poza tym.

Może w dalszych zeszytach będzie lepiej, może nie, ale po tym zostaje jedynie wrażenie zmarnowanego potencjału. I również zmarnowania dobrych ilustracji. A szkoda, bo mogło być ciekawie.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Avengers było opisywane na różne sposoby. Mnie podoba się najstarszy skład. Gdy ich przygody pisał sam Stan Lee.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x