„Spirits of Vengeance #1” (2017) – Recenzja
Spirits of Vengeance, czyli powrót piekielnej ekipy
Jako fanka szeroko pojętej fantastyki i science fiction sięgam po przeróżne komiksy i staram się nie ograniczać swojej wyobraźni. Zawsze w jakiś nieodgadniony sposób pociągała mnie również mroczna strona Marvela, czyli wampiry, demony, wiedźmy etc. Kiedy dowiedziałam się o wychodzącej serii Spirits of Vengeance Victora Gischlera, bez wahania, ze złowieszczym uśmiechem na ustach, wzięłam się za lekturę.
Coś złego dzieje się w Niebie i Piekle. Do naszego świata wypełzają demony, a pewien nieciekawie wyglądający Necrodamus i jego sługus Razan, szykują coś naprawdę okropnego, co zagraża milionom istnień. Czwórka bohaterów decyduje się zapobiec katastrofie, a mianowicie są to Johnny Blaze a.k.a. Ghost Rider, Hellstorm, Blade oraz Satana. Czy uda im się pokonać wroga? Kto tak naprawdę jest groźny i jaką w tym rolę odegra srebrna kula postrzałowa?
W pierwszym zeszycie poznajemy dwójkę bohaterów, którzy być może zjednają Duchy Zemsty, czyli Ghost Ridera i Hellstorma. Obaj dobrze się znają, wiedzą, że coś złego się święci i będą potrzebowali wsparcia. Mam wrażenie, że Hellstorm będzie jakby mózgiem całej drużyny, będzie łączył wątki i naprowadzał team na wskazany trop. Rider być może zostanie dowódcą. Jeśli tak się stanie, to będę piekielnie szczęśliwa.
Za stronę wizualną komiksu odpowiada David Baldeon, a za kolorystykę Andres Mossa. Jeśli chodzi o grafikę to jest nawet dobrze. Postacie są narysowane całkiem nieźle, a moment, gdy Johnny zamienia się w Ridera i walczy z demonami jest prze-epicki i genialnie pokazany! Tak samo w przypadku sceny końcowej, gdy dopiero pokazuje się Blade. Barwy też są w porządku. Artysta świetnie wyważył kolorystycznie różnice między mrocznym wymiarem, a tym ziemskim, codziennym.
Ciężko w chwili obecnej wskazać plusy i minusy komiksu, gdyż jest to dopiero pierwszy numer i fabuła dopiero się kształtuje. Mam jednak przeczucie, że będzie dużo świetnych scen walk, intrygujących dialogów między poszczególnymi członkami Spirits of Vengeance, chociaż kilka odniesień do mitów czy starych legend. Liczę też na sporą ilość lejącej się krwi i łamania kości. Na minusy nie patrzę w tym momencie, gdyż jestem optymistką i z takim nastawieniem będę sięgać po kolejne zeszyty z serii.
Reasumując, komiks Spirits of Vengeace zapowiada się naprawdę dobrze. Czyta się szybciutko, klimat opowieści bardzo wciąga, a końcówka woluminu bardzo zachęca do zapoznania się z ciągiem dalszym historii. Serdecznie polecam!
Autorka: Rose