„The Totally Awesome Hulk #1-19” (2017) – Recenzja

The Totally Awesome Hulk – Zillowym okiem

Ostatnimi czasy Marvel bardzo miesza w swoich publikacjach, np. splatając losy starych i nowych bohaterów, czy też zastępując pierwowzory odświeżonymi wersjami. Jednym z herosów, który przeszedł taki gruntowny lifting, jest Niesamowity Hulk.

Bruce Banner nie jest już nosicielem wściekłego, zielonego olbrzyma, siejącego spustoszenie na świecie, bo tę rolę przejął pewien, nieprzeciętny nastolatek. Powiem Wam, iż z dystansem podchodzę do tego typu eksperymentów, ale widząc tego bohatera w innych komiksach ze świata Marvela, czy też czytając o nim nieco na Wikipedii, dedykowanej temuż uniwersum, mój sceptycyzm odchodził w niepamięć, i konsekwentnie zastępowany był ciekawością odnośnie najnowszego wcielenia Hulka. Pielęgnowane zainteresowanie zaowocowało chęcią sięgnięcia po pierwszy zeszyt serii The Totally Awesome Hulk. I wydaje mi się, że postąpiłem słusznie…

Amadeus Cho to nastoletni geniusz z dość luźnym podejściem do życia. Postać ma już za sobą kawałek historii w świecie Marvel Comics, jednak dopiero w wyniku wydarzeń, które spowodowały, że na świat przyszedł nowy Hulk,  Ammy stał się nieco bardziej rozpoznawalny.

U wybrzeży Kenii dochodzi do stopienia rdzenia eksperymentalnego reaktora jądrowego i okolica jest zagrożona katastrofą. Avengers nie radzą sobie z sytuacją, zaś na miejsce przybywa Hulk, który, jako najsilniejsza istota na Ziemi ma obrócić to wszystko na korzyść herosów, poprzez przejęcie dawki promieniowania z reaktora na siebie. Niestety, jak to bywa w takich momentach, nawet Niesamowity Hulk nie radzi sobie z rozwojem wydarzeń. Pozornie je ratuje, a w efekcie staje się tykającą bombą zegarową, która wkrótce wybuchnie, powodując jeszcze więcej zniszczeń niż rzeczone stopienie.

Bohaterowie nadzorujący sytuację, już niemal pogodzeni z najgorszym, gotowi  są wysłać Bannera do strefy negatywnej, jednak na miejsce przybywa wspomniany Amadeus Cho. Chłopak za pomocą specjalnego stroju, zbliża się do zielonej bestii i dzięki nano-maszynom ratuje sytuację, stabilizując rozszalałą reakcję łańcuchową i przy okazji przyjmując moce Hulka na siebie – uwalniając Bannera od wieloletniego brzemienia, które nosił na plecach. Od tej chwili Amadeus Cho jest znany jako Totally Awesome Hulk, a my możemy śledzić jego losy na kartach komiksu pod tym samym tytułem.

Przyznam szczerze, przeczytałem te 18 dostępnych zeszytów z wypiekami na twarzy. Nie są one co prawda bez wad, aczkolwiek jestem w stanie powiedzieć, że ten kto sięgnie po ten komiks, nie powinien być zawiedziony. Śledzimy tu losy naszego bohatera niemal od samego początku, gdzie Amadeus, oprócz ratowania świata, jest kierowany prostymi, nastoletnimi instynktami, niejednokrotnie prowadzącymi do komicznych sytuacji. Sprawia to, że czytelnik, zwłaszcza nastoletni, dla którego zresztą komiks jest dedykowany, może z łatwością się identyfikować z losami opisywanej postaci, która jest genialnie nakreślona. Ponadto, Ammy zdecydowanie chce udowodnić, iż będzie godnym następcą oryginalnego, zielonego giganta, którego zresztą od zawsze traktował z szacunkiem. Naszemu protagoniście towarzyszy siostra – Maddy Cho – również będąca geniuszem, nieustannie nadzorująca ruchy herosa (jeśli nie osobiście, to jako puszkowaty robot, goniący za Hulkiem), gdyż ten, jak wspomniałem, to istna gorąca głowa.

Mało tego, Ammy ma ten problem, iż nie zawsze, podobnie jak Banner, jest w stanie kontrolować siebie w roli zielonego tytana, co też wyraźnie jest zaznaczone w wydarzeniach ocierających się o event Civil War II, toteż obecność Maddy jest usprawiedliwiona. Oferuje ona bowiem przede wszystkim wsparcie dla bohatera, a także odgrywa rolę side-kicka, który jest zawsze u jego boku. Ich relacja to typowy Comic-relief, mający na celu rozbawienie czytelnika. Zaprezentowane trzymanie Hulka w ryzach przez Amadeusa, jest tu zresztą bardzo fajnie przedstawione: Ammy prowadzi rozpędzony samochód, w którego bagażniku siedzi, zamknięty zielony potwór, a kiedy nasz bohater traci panowanie nad bestią w sobie, prowadzenie wyimaginowanego auta przejmuje Hulk.

I w kwestii bohaterów to by było w sumie na tyle, bowiem głównie ta para trzyma się razem przez większość serii. Aczkolwiek przez naszą wędrówkę po tym komiksie natkniemy się na multum innych postaci ze świata Marvela, tych bardziej znanych, jak She-Hulk czy nowy Spider-Man, a także tych mniej rozpoznawalnych.

Śledząc wydarzenia, dowiemy się, iż nasz nowy Hulk to łowca potworów, przypominających japońskie Kaiju, co zaowocuje spotkaniem z Lady Hellbender, kosmiczną królową i łowczynią bestii, która przybywa na Ziemię w poszukiwaniu stwora o nazwie Fin Fang Foom. Warto zaznaczyć, iż bohaterka jest dość ponętna, co będzie miało dość istotny wpływ na relację między nią a protagonistą. Ponadto Hulk skrzyżuje swoje losy z Jane Foster, czyli nowym Thorem, gdzie oboje wyruszą do Islandii, celem odzyskania drogocennego surowca, zwanego Uru, który został wykradziony przez… Hulka?

Poznamy także historię Bruce Bannera od wydarzeń, które odebrały mu moce zielonego stwora. Dowiemy się, jak bohater radził sobie z nową sytuacją i jak wygląda teraz relacja między byłym i obecnym Hulkiem. Prześledzimy także losy Hulka podczas  Civil War II, gdzie nasz protagonista, kierowany furią, rusza tropem Hawkeye’a, odpowiedzialnego za coś, co wyprowadziło Amadeusa z równowagi. Jego śladem natomiast podąży Black Panther wraz z Agentem S.H.I.E.L.D – Jake’iem Oh. Będzie także team-up z prawdziwą gwiazdą koszykówki – Jeremy’m Linem i walka z robo-smokami. A na koniec zobaczymy Hulka w kooperacji z innymi, młodymi bohaterami, takimi jak Ms. Marvel czy Silk , podczas wzruszającej akcji charytatywnej dla lokalnego szpitala , a także ratujących cywili przed pożarciem przez kosmitów.

I choć historie są ciekawe, ślicznie narysowane i wciągające, to mają jeden, konkretny mankament. The Totally Awesome Hulk jest zdecydowanie lekturą dedykowaną młodszemu pokoleniu. Choć ma on swoje, dorosłe momenty, a trudne decyzje stają przed parą protagonistów, to z góry możemy założyć, że ostatecznie wyjdą oni cało z opresji, bo nagle okaże się, że magicznie coś działa na niekorzyść przedstawionych w komiksie antagonistów. Historie są dość naiwne i przewidywalne. Choć humor zaprezentowany w owej serii jest zdecydowanie jej mocną stroną, to jednak ktoś, kto wymaga od komiksu nieco więcej niż odrobiny śmiechu, może poczuć się zawiedziony.

Komiks jest narysowany w bardzo przystępny sposób. Przez osiemnaście zeszytów przewija się szeroka gama rysowników. Wśród nich moim zdecydowanym faworytem jest Frank Cho, który idealnie uchwycił esencję nowego Hulka, w pierwszych czterech zeszytach serii.  Znajdziemy tu także prace takich osób jak Alan Davis, Mike Choi czy Michael Del Mundo, i choć żaden z nich nie dorównuje pierwszemu artyście, to jednak wszyscy dobrze się z nim komponują, w kontekście całości. Kolejne strony są nasycone zdecydowanie szeroką paletą ciepłych kolorów. Nie ma tu miejsca na mrok. To raczej kreska, która cieszy oko, zwłaszcza początkującego adepta „maniaczenia” komiksów. Zdecydowanie na plus.

Reasumując, seria The Totally Awesome Hulk jest bardzo dobrym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości i spędzenie czasu w towarzystwie zielonego olbrzyma. Ton historii jest zdecydowanie bardziej luźny od oryginalnych powieści z Hulkiem i sprawdzi się idealnie jako odskocznia od poważnych powieści Marvela. Dużo frajdy znajdą tu osoby, zaczynające przygodę z komiksem. Ciekawe, choć infantylne historie, para charyzmatycznych bohaterów w towarzystwie najświeższych gwiazd uniwersum Marvela oraz ładne rysunki, uzupełnione szeroką paletą barw, sprawiają, iż The Totally Awesome Hulk to seria, która nie tylko będzie cieszyć oko, i przy której się niejednokrotnie uśmiechniemy, ale i której zdecydowanie warto dać szansę. HULK SMASH!


Autor: Zilla

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij