„X-Men. Era Apocalypse’a #02: Rządy” – Recenzja

X-Men. Era Apocalypse’a #02: Rządy
Era TM-Semic

Na Gwiazdkę wydawnictwo Mucha Comics postanowiło zaserwować miłośnikom marvelowskich mutantów drugi tom serii Era Apocalypse’a zatytułowany Rządy. Fanom X-Men nie muszę ani polecać, ani przybliżać tej opowieści – słyszeli o niej, bo to w końcu rzecz kultowa i sięgną po nią w ciemno. Ale właściwie każdy miłośnik superhero znajdzie tu coś dla siebie. Tym bardziej jeśli lubi rozległe, epickie historie rozpisane na dziesiątki zeszytów.

Stało się. Profesor X zginął, świat został odmieniony, rzeczywistość wywróciła się do góry nogami, a wszystko, co znamy nie miało miejsca. Tak wygląda alternatywna wizja losów mutantów pod rządami Apocalypse’a. Ktoś jednak wie, że nie jest to ta wizja, która być powinna. Stojący na czele rebeliantów Magneto odkrywa, że coś się stało i wymazana została właściwa linia czasowa. Ale czy naprawdę powinien skierować świat na właściwe tory? A tymczasem zbliża się ostateczna walka, do której mistrz magnetyzmu musi się przygotować. Czy jednak można w ogóle przygotować się na to, co nadciąga? I na cenę, jaką trzeba będzie zapłacić?

Era Apocalypse'a, X-Men

Każdy, kto pamięta czasy TM-Semic i wydawania przez nie regularnie serii X-Men w latach 90. XX wieku, doskonale pamięta również że cykl przestał ukazywać się na polskim rynku właściwie tuż przed tym, jak miała się w nim zacząć Era Apocalypse’a. każdy chyba żałował tego faktu, tym bardziej, że przygody mutantów były w owym okresie jedną z najlepszych i najważniejszych serii dostępnych nad Wisłą – świetne rysunki, świetny klimat, ba, to nawet tutaj mieliśmy do czynienia z jednym z pierwszych eventów z prawdziwego zdarzenia, czyli Pieśnią Egzekutora rozpisaną zarówno na regularne numery, jak wydanie specjalne w ramach Mega Marvela. Teraz jednak dostajemy całą opowieść w świetnych edytorsko zbiorczych albumach, które w pokoleniu współczesnych trzydziesto, czterdziestolatków wywołają wiele sentymentów. Tym bardziej, że czuwa nad nimi pamiętany z TM-Semic Arek Wróblewski.

Wracając jednak do opowieści, to kawał bardzo dobrego mutanckiego eventu. Typowego dla swoich czasów, a więc aż do przesady epickiego i przegadanego, ale nadal świetnego w odbiorze, klimatycznego i widowiskowego. Nie ma w tym głębi, jest za to kawał dobrej akcji i jeszcze więcej dobrej zabawy, podanej na poważnie, ale z nieustającym puszczaniem oka do fanów, kryjącym się chociażby w zabawach wersjami i wizjami postaci i relacji miedzy nimi. Całość jest też dobrze narysowana, nawet jeśli nie ma już tego genialnego looku, jak w czasach, gdy nad serią czuwał Jim Lee, a Adam Kubert był u szczytu swoim możliwości i wpada w oko.

Ale ma też swoje minusy. Pierwszym z nich są niektóre przerysowane ilustracje, ocierające się momentami o parodię. Drugim nadmierna ilość scenarzystów, którzy różnorodnie podchodzą do tematu, nie zawsze trzymając poziom. Trzecia to chronologia zeszytów nie do końca zgodna z tym, co oficjalnie podaje Marvel, a przy okazji można też wspomnieć o tym, że w pierwszym tomie pominięto wiele zeszytów wprowadzających do akcji – z dziesięciu zostało jedynie pięć, czyli nawet nie dostaliśmy pełnej fabuły Legion Quest.

Mimo tych drobiazgów, Erę Apocalypse’a warto poznać i to jeszcze jak. To dobre superhero, które i czyta, i ogląda się z przyjemnością. Do tego budzi wiele sentymentów, a co najważniejsze stanowi kawał historii komiksu – była w końcu jednym z największych hitów lat 90., a jej sukces próbowano potem bezskutecznie powtórzyć tworząc Drugą Sagę Klonów. To już jednak materiał na zupełnie inna opowieść. Ja ze swej strony polecam i zachęcam do poznania i mam nadzieję, że w końcu także i Clone Saga trafi na polski rynek w pełnej wersji. Bo mimo kiczu i tandety, wolę ją od Ery Apocalypse’a.


Autor: WKP


Mucha Comics

Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Mucha Comics. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Ja tam wolę X-Men Jima Lee. Jego kreska jest znakomita.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x