„Cage” – Recenzja

Cage
Życie lubi dosrać

Wydawnictwo Marvel na kartach swoich komiksów wykreowało wiele postaci, które stały się kultowe. Dzisiaj przeżywają swój renesans, głównie dzięki ogromnym sukcesom, jakie święcą w kinach opowiadające o nich filmy. Część z tych bohaterów stała się nieodłącznymi elementami amerykańskiej popkultury, tak jak Kapitan Ameryka, którego pomnik możecie zobaczyć na nowojorskim Brooklynie. Inni może nie odnieśli tak spektakularnego sukcesu, ale z pewnością odegrali wielką rolę w rozwoju komiksu. Przykładem takiej postaci jest Luke Cage, który stał się pierwszym czarnoskórym protagonistą własnej serii w historii Marvela. Z radością witam fakt, że wydawnictwo Mucha Comics zdecydowało się umieścić w swojej ofercie album opowiadający o nim.

Luke Cage pierwszy raz pojawił się w roku 1972, na fali cieszącego się wtedy ogromną popularnością gatunku blaxploitation. Były to filmy utrzymane w duchu kultury afroamerykańskiej, zazwyczaj niskobudżetowe, zajmujące się tematami rzadko poruszanymi w głównym nurcie – przemocą, seksem, okrucieństwem, brutalnością. Zaczęło się od kinematografii, ale później odcisnęło również piętno na muzyce czy właśnie komiksie. Zrozumienie tej idei jest bardzo ważne dla odbioru albumu. Wydana w roku 2002 mini-seria Cage jest bowiem hołdem dla wyżej wymienionego rodzaju, a trudno o lepszego protagonistę dla takiej opowieści niż bohater, który został stworzony na fali popularności samego gatunku.

Opowiedziana przez Briana Azzarello historia jest prosta, ale w tym wypadku taka właśnie powinna być. Nieco bardziej niż zwykle cyniczny Luke, który za grube pieniądze oferuje swoje nadzwyczajne umiejętności wszelkiego rodzaju typom spod ciemnej gwiazdy, tym razem zostaje poproszony o pomoc przez biedną kobietę, której córka zginęła w ulicznej strzelaninie. Nagina swoje zasady i decyduje się pomóc, ponieważ sprawa ma dla niego bardziej osobisty wymiar. W ten sposób szybko staje się główną postacią osiedlowej wojny gangów. Mamy tu wszystko, co powinno znajdować się w tym gatunku – biedną dzielnicę, uciśnionych mieszkańców, lokalnych cwaniaczków, skorumpowane gliny, a na samym szczycie piramidy oczywiście białego człowieka, który czerpie zyski z tej sytuacji.

Scenariusz jest solidny i dobrze oddaje pożądany klimat, ale prawdziwą wisienką na torcie jest strona artystyczna. Za rysunek odpowiedzialna jest legenda komiksu, sam Richard Corben, człowiek, którego nazwisko należy do Hali Sław Nagrody Willa Eisnera. Na każdej stronie znajdujemy dowody potwierdzające, że nie trafił tam przez przypadek. Bardzo naturalistyczne kadry zadziwiają szczegółowością, dzięki czemu Nowy Jork poraża brzydotą i brutalnością. Charakterystyczne są ujęcia rysowane w lustrze, w które często patrzy główny bohater, oglądający siebie samego w tej okropnej rzeczywistości.

Świetną robotę wykonał też Jose Villarrubia, odpowiedzialny za kolory. Zeszyty utrzymane są w zimnych, szarych barwach, podkreślających przygnębiający klimat otoczenia. Jedynym odstępstwem jest tutaj czerwień, która zawsze sygnalizuje coś ważnego, gwałtownego, pełnego emocji – bójka ociekająca krwią czy sukienka w tym kolorze, symbolizująca namiętność. Tego koloru są też nieprzeniknione szkła okularów głównego bohatera, które dodatkowo separują go od otoczenia. Całość tworzy bardzo ponurą wizję biednego, nowojorskiego blokowiska, które w milczeniu czeka na kolejną tragedię.

Jeśli chodzi o jakość polskiego wydania, Mucha Comics za każdym razem podchodzi do tematu z należytą starannością i nie inaczej jest teraz. Twarda okładka i dobry papier to przyjemny standard. Bardzo podoba mi się tłumaczenie, za które odpowiedzialny jest Piotr Czarnota. Jego zadanie wcale nie było łatwe, gdyż musiał przełożyć na polski slang amerykańskiej ulicy – wyszło naprawdę zgrabnie, brachu. W tym momencie warto zwrócić uwagę, że chociażby ze względu na używany język jest to pozycja raczej niewskazana dla młodszych czytelników. Prawdziwą perełką są dwa dodatkowe teksty dołączone do albumu, które podkreślają wagę zeszytu. Ten umieszczony na początku doskonale wciąga nas w atmosferę blokowisk i blaxploitation, na koniec zaś możemy poczytać o współpracy Villarrubii z Corbenem.

(Kliknij w obrazek, aby go powiększyć)

Podsumowując, komiks Cage jest zdecydowanie pozycją wartą 49 złotych, które musimy za niego zapłacić. Nie jest to z pewnością wydanie przełomowe, ale w moim odczuciu istotne i warte odnotowania. Komiks jest świetne narysowany, doskonale oddaje specyficzną atmosferę – mimo iż czytałem go w domu, w ciszy, to w moich uszach cały czas rozbrzmiewały dźwięki utworów Wu-Tang Clanu czy N.W.A., a to chyba wystarczająca rekomendacja.


Autor: Failov


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij