„Agatha All Along” (2024) – Recenzja
Agatha All Along (2024)
Jakie to miłe uczucie, podchodzić do czegoś bez większych oczekiwań i tak przyjemnie się zaskoczyć! Tak właśnie opisałabym jednym zdaniem moje doświadczenie z oglądania serialu Agatha All Along, które przyniosło mi naprawdę dużo przyjemności.
Agatha All Along to serial będący spin-offem pierwszej telewizyjnej produkcji należącej do MCU, czyli WandaVision. To tam poznaliśmy złą czarownicę Agathę Harkness, której następnie postanowiono poświęcić całą produkcję, za której sterami jako główna scenarzystka ponownie stanęła Jac Schaeffer. W Agatha All Along śledzimy losy tytułowej Agathy Harkness (Kathryn Hahn), która wraz z tajemniczym Nastolatkiem (Joe Locke) i innymi czarownicami: Jennifer Kale (Sasheer Zamata), Ali Ahn (Alice Wu-Gulliver), Lilią Calderu (Patti LuPone), Rio Vidal (Aubrey Plaza) oraz Sharon Davis z Westview (Debra Jo Rupp) tworzy prowizoryczny sabat i wyrusza na Drogę Wiedźm, na której końcu wszystkie mogą odnaleźć to, czego pragną.
W dniu premiery pierwszych dwóch odcinków nie zasiadłam do oglądania. Poczekałam, aż nazbiera mi się ich trochę więcej i dopiero wtedy zdecydowałam się dać Agacie szansę i jakież było moje zdziwienie, kiedy właściwie od razu wczułam się w klimat i ciurkiem zaczęłam oglądać więcej i więcej. Zaskoczenie było jeszcze większe i jeszcze przyjemniejsze, gdy z czasem nie śledziliśmy już jedynie kolejnych wyzwań, które Droga stawiała przed bohaterkami, ale też wszystko zaczęło łączyć się w spójną całość, a kolejne pytania, które mogliśmy stawiać sobie po drodze, zyskiwały odpowiedzi i było właściwie już tylko lepiej. Całość zatem okazała się być naprawdę dobrym serialem, który był satysfakcjonujący od startu aż do finałowego odcinka, co w przypadku seriali Marvela dla Disney+ nie jest aż tak częste.
To, co od razu zwróciło moją uwagę podczas oglądania i co niezmiernie mi się podobało, to klimat tej produkcji. Jeszcze przed premierą w głębi serca liczyłam na to, że nawet jeśli serial może i wybitny nie będzie, to może chociaż będzie przyjemną rozrywką na jesień i oczekiwanie do Halloween. No i tak jest! Jac Schaeffer już w WandaVision pokazała, że zna popkulturę i chętnie czerpie z niej garściami. Tu znów to udowadnia, jednak zamiast do kultowych amerykańskich sitcomów nawiązuje wizualnie i formalnie do wielu różnych produkcji: do kryminałów w stylu skandynawskiego noir, do horrorów z akcją na letnich obozach dla nastolatków, do seriali o bogatych rodzinach z przedmieść czy do rockowej estetyki lat 70 oraz, oczywiście, do znanych i lubianych disneyowskich produkcji z wiedźmami. Ogromnym plusem w tej całej zabawie różnymi stylami i konwencjami jest to, że twórcy postawili na praktyczność planów, dekoracji, charakteryzacji, nie bali się kiczu, lecz afirmowali go, nadając tym samym Agatha All Along ten wyczekiwany przeze mnie halloweenowy klimat. Bardzo cieszy mnie też to, że twórcy faktycznie, tak jak zapowiadali, dorzucili do serialu szczyptę grozy i horrorowych elementów. Narzekać mogę jedynie (choć to do mnie niepodobne), że nie było tu więcej śpiewania, bo jak już się pojawiało, to wypadało świetnie.
Drugim najmocniejszym filarem tej produkcji jest zdecydowanie aktorstwo. W WandaVision można było zauważyć, że rola Agathy jest dla Kathryn Hahn właściwie stworzona i tutaj aktorka tylko jeszcze mocniej to potwierdziła. Grana przez Hahn Agatha jest przez większość czasu wredna, sarkastyczna, nieczuła, skupiona na budowaniu swojego wizerunku poprzez teatralne gesty, ale jest w tej roli tak autentyczna radość i świetne komediowe wyczucie, że nie sposób tej bohaterki nie polubić. Dla odtwórczyń ról pozostałych wiedźm zadanie było nieco trudniejsze, bo zadebiutowały na ekranie dopiero teraz i siłą rzeczy miały do budowania swoich postaci mniej przestrzeni, jednak wszystkim udało się uczynić swoje bohaterki autentycznymi, a rozwijającą się między nimi relację i stopniowo budowane przywiązanie zaprezentować naprawdę wiarygodnie. Występ w tym serialu był też ogromnym wyzwaniem dla Joe Locke’a, dla którego była to dopiero druga, po netfliksowym Heartstopperze, rola. W moich oczach Locke podołał wyzwaniu i pokazał, że nie brak mu elastyczności i aktorskich umiejętności, bo Nastolatkowi, a później Williamowi Kaplanowi, daleko do Charliego z Heartstoppera.
Nie spodziewałam się tego, ale piszę o tym serialu ze szczerym uśmiechem na twarzy i wracając do niego myślami towarzyszą mi same ciepłe odczucia. Jeśli zatem odkładaliście seans z przekonaniem, że nie warto po Agatha All Along sięgać, szczerze zachęcam do dania tej produkcji szansy, póki za oknami jeszcze żółkną liście i póki wieczory są długie, bo jest to serial zapewniający przyjemne pokłady rozrywki i w którym widać ogrom włożonego przez twórców i twórczynie serca.
Autorka: Dee Dee