„Alpha Flight #1” (2023) – Recenzja

Alpha Flight (2023)
Alpha Flight powraca

Alpha Flight to ekipa trochę już zapomniana. Zawsze na uboczu, zawsze gdzieś tak w dali, na głównym planie jakoś nie szalała za bardzo. A teraz powraca pod piórem Eda Brissona i… No i też wielkiej kariery nie zrobi. Raz, że to kolejny dodatek do Fall of X, dwa, że jakościowo też nic to specjalnego. Ot spin-off i tyle.


SAVING CANADA…FROM THE MUTANT MENACE?! GUARDIAN, PUCK, SNOWBIRD and SHAMAN return, as a terrestrial ALPHA FLIGHT bursts onto the scene! But what schism will pit these heroes against their former teammates AURORA, NORTHSTAR and NEMESIS, as well as Aurora’s beau, FANG? The FALL OF X has changed the game, and will Alpha Flight soar to new heights…or be crushed under the weight of an impossible mission?


Słaba okładka – by nie rzec beznadziejna – fajnie rysowany środek i taka sobie opowieść. No niby coś się dzieje, niby fajnie, że Alpha Flight mają swój udział, ale za mało to samodzielne. I za mało pomysłowe. Ot dorzucenie czegoś tam do większej opowieści, stricte dla fanów jednej czy drugiej strony no i tyle. Gdyby to jeszcze mniej przegadane było – albo gdyby to gadanie było bardziej konkretne i ciekawe – ale nie, jest, jak jest i tyle.

No ale patrzy się na to miło, nawet jeśli kolorystyka jest trochę zbyt intensywna, zbyt barwna i trochę przegięta. No i taki w sumie można podsumować ogół – niby fajnie, ale albo przegięte albo za słabo pociągnięte. Czytać się da, czasem miło, ma swój urok, ale po wszystkim pozostaje wrażenie, że zbędne to było. Ot kolejny odcięty kuponik i tyle.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x