„Darkhawk #1” (2021) – Recenzja
Darkhawk #1 (2021)
Kim jest nowy Darkhawk?
Darkhawk to na pewno nie moja ulubiona postać od Marvela. Ma swoje plusy, a jedna z mini-serii o nim okazała się dla mnie przyjemniejszą lekturą niż event, który dopełniała, jednak to właściwie tyle. Nie zmienia to jednak faktu, że dobry komiks dobrym pozostanie niezależnie od bohatera. A ten zeszyt jest niezły. Niestety nie tak dobry, jak mógłby być.
Who is the ALL-NEW DARKHAWK? Connor Young is a seventeen-year-old star basketball player with the world ahead of him, until a surprising medical diagnosis changes everything. But what happens when a mysterious amulet finds him and gives him powers beyond belief? What will he do with these new abilities? Get in on the ground floor as KYLE HIGGINS (RISE OF ULTRAMAN, Radiant Black) and JUANAN RAMÍREZ (WEB OF VENOM) start a new era.
Marvel nie był pierwszy w kreowaniu postaci nastolatków, którzy stają się superbohaterami, ale to on rozsławił ten schemat i uczynił z niego atrakcję swoich komiksów. Niestety, co za dużo to niezdrowo, a tego typu opowieści nadmiar mamy już od lat. Dokładanie więc kolejnej w postaci tej mini-serii niczego nie poprawia. Wręcz przeciwnie.
Darkhawk mógłby być o wiele lepszy, gdyby nie był tak do bólu schematyczny. To kopia, kopii, kopii niezliczonych komiksów tego typu, jakie powstały od lat 60. XX wieku. W XXI wieku powielanie tego typu historii udało się jedynie w Ms Marvel i Amazing Spider-Man: Danger Zone, a tym razem wypadło dość blado. Na szczęście zeszyt całkiem nieźle broni się akcją i nie najgorszą szatą graficzną. nie oferuje może zbyt intrygujących perspektyw na przyszłość, jednak da się go przeczytać bez bólu.
Autor: WKP