„Fantastic Four: The Prodigal Sun #1” (2019) – Recenzja
Fantastic Four: The Prodigal Sun #1 (2019)
Prodigal dzwoni dom
Po tym, jak Marvel kazał czekać nam półtora roku na event, który okazał się porażką, niewiele obiecywałem sobie po tym mini crossoverze. Może dlatego całość okazała się całkiem niezła? A może rzeczywiście to całkiem niezła historia, którą czyta się szybko i lekko? Tak czy inaczej miłośnicy komiksów Marvela nie będą zawiedzeni zeszytem Fantastic Four: The Prodigal Sun #1.
Wszystko sprowadza się tu do kolejnego starcia z zagrożeniem. Kiedy w Savage Landzie rozbija się tajemniczy kosmita Prodigal, wiadomo już, że bezproblemowo się nie obejdzie. Barbarzyńcy zostają jego wyznawcami i planują podbić świat. Ka-Zar i Shanna o pomoc w problemie proszą Fantastyczną Czwórkę…
Zacznijmy od tego, że jak na Petera Davida komiks ten, kolokwialnie mówiąc, nie urywa tego i owego – wszyscy wiedzą o czym mowa. Prodigal, kosmita, który tak, jak przed laty E.T., trafia na Ziemię i stara się wrócić do domu, już wyglądem nie jest zbyt oryginalny. I oryginalna nie jest sama fabuła, ale to całkiem niezła i sympatyczna rozrywka na parę minut z komiksem w dłoni. Takie coś do przeczytania i zapomnienia, co jest oczywiste i przewidywalne do bólu, ale nie pozostawia po sobie uczucia żalu, że poświęciło się całości nieco czasu.
Niezłe rysunki Francesco Manny są miłe dla oka, a fakt, że całość będzie krótka (rozpisana jeszcze na jeden zeszyt Silver Surfera i Strażników Galaktyki) daje nadzieję, że historia nie znudzi. Mam nadzieję, że autorowi uda się nią jeszcze mnie zaskoczyć. Ale ponieważ jest to nadzieja nikła, będę się cieszył z utrzymania obecnego poziomu.
Autor: WKP
Nie lubię recenzji bo albo sugerują aby nie czytać komiksu albo sugerują aby czytać ów komiks. Nigdy nie ma czegoś pośredniego. I bardzo ale to bardzo szkoda.