„Giant-Man #1” (2019) – Recenzja
Giant-Man #1 (2019)
Ant-Man to jeden z moich ulubionych komiksowych bohaterów. Może dlatego, że do tej pory trafiłam na same świetne opowieści z jego udziałem. Gdy więc dowiedziałam się, że wychodzi seria Giant-Man, gdzie jedną z głównych ról odgrywa Scott Lang, bardzo się ucieszyłam i postanowiłam sięgnąć po pierwszy zeszyt od Leah Williams. Czy tenże tomik mnie nie zawiódł?
Po tym jak Lodowe Olbrzymy zamordowały Lokiego, Freyja, czyli matka Lokiego, pragnie zemsty. Rekrutuje więc czwórkę bohaterów, którzy mieliby zinfiltrować fortecę Olbrzymów i zbadać, co kryje się za tajemniczymi wrotami. Na ekipę mścicieli składają się, oprócz mojego ulubionego Scotta, Giant-Man, Goliath oraz Atlas. Wspólnie muszą się dogadać i wypełnić misję. Czy jednak uda im się połączyć siły i spełnić obietnicę Freyji? Czy będą mogli na sobie polegać?
Najsilniejszą stroną pierwszego woluminu jest ukazanie niesamowicie dynamicznej relacji między wszystkimi bohaterami. Mimo że jest to dopiero początek i jeszcze wiele się wydarzy, tak podoba mi się, jak cała czwórka się uzupełnia. Nie ma tutaj rywalizacji na inteligencję czy mięśnie, tylko wspólne działanie i wzajemna pomoc w razie, gdy któremuś podwinie się noga. Bardzo podoba mi się, że już na wstępie chłopaki nawiązują więź i po prostu wspólnymi siłami dążą do celu. Tym bardziej, że nie mogą polegać na magii, tylko kombinować po swojemu, jak przedrzeć się na terytorium wroga. Chociaż na początku obawiałam się, że to może nie wyjść najlepiej, tak z czasem nabrało to sensu (no cóż, prawie…).
Za stronę graficzną pierwszego zeszytu odpowiada Marco Castiello, a za kolorystykę Rachelle Rosenberg. Zarówno, jeśli chodzi o kreskę, jak i kolorystykę, jestem pod ogromnym wrażeniem. Bardzo podoba mi się styl rysowania, jest taki autentyczny i naturalny. Patrząc na sylwetki postaci czy ich mimikę twarzy ma się wrażenie, że prawdziwi ludzie weszli w karty komiksu. Bardzo ujęła mnie taka technika. Z kolei barwy są zimne i jasne, co w pełni sprawdza się w tematyce Lodowych Olbrzymów i generalnie chłodnej atmosfery opowiadania.
Ciężko mi się wypowiedzieć odnośnie tego pierwszego tomiku, gdyż akcja dopiero się zaczyna i niewiele mogę więcej napisać. Ciekawi mnie, jak herosi, których moce w głównej mierze opierają się na technologii (z jednym wyjątkiem), poradzą sobie z dość potężnym wrogiem, który bez problemu mógłby ich pokonać. Poza tym intrygujący jest fakt, że skoro już o magii mowa, to Scott bez wahania zgadza się pomóc Freyji. Niby cieszę się, że twórcy nie zwlekają i od razu przechodzą do rzeczy, ale wydaje mi się to nieco podejrzane. A już tym bardziej, gdy zamieszana jest w to śmierć Lokiego. Mam sporo pytań, także z niecierpliwością oczekuję odpowiedzi w kolejnych zeszytach.
Na chwilę obecną jestem całkiem zadowolona, aczkolwiek czuję lekki niedosyt. Co wcale nie oznacza niczego złego. Wręcz przeciwnie. Tym z większą chęcią wezmę się za dalszy ciąg serii. Czuję, że jeszcze wiele przede mną i nie mogę się doczekać rozwiązania akcji. Myślę, że i Wy będziecie zadowoleni po lekturze.
Autorka: Rose (Vombelka)
Pozytywna recenzja. To lubię. Też jestem fanem Ant-Mana.