„Invincible Iron Man #3-4” (2017) – Recenzja

Invincible Iron Man #3-4

Moja przygoda z serią Invincible Iron Man dopiero się rozkręca. Początkowo miałam obawy, że komiks nie będzie dobry. Dziewczyna znikąd miałaby stać się nowym Iron Manem i zastąpić,  jedynego i niepowtarzalnego, Tony’ego Starka? Przyznam szczerze, że niechętnie wzięłam się za czytanie tychże zeszytów. Jak grubo się myliłam!

Riri Williams to czarnoskóra dziewczyna po przejściach, która dzięki swojej wrodzonej ambicji i ogromnej inteligencji, sama buduje zbroje oraz stara się na własną rękę ratować świat. Pomóc jej w działaniu ma nowy A.I – sztuczna inteligencja, którą jest sam Tony Stark. W międzyczasie jednak wiele się dzieje. Dowiadujemy się, że firmę po niegdysiejszym herosie przejmuje jego biologiczna matka, Amanda Armstrong, będąca jednocześnie gwiazdą muzyki. Nie zna się na prowadzeniu tak wielkiej korporacji, więc przekazuje symboliczną pałeczkę Friday (nawiasem mówiąc, w tej scenie występuje zabawne nawiązanie do Terminatora).

Co więcej, na horyzoncie pojawia się kolejne zagrożenie, jakim jest Tomoe. Kobieta chce przejąć wszystkie zbroje, zarówno Starka jak i Ironheart (nowy przydomek bohaterki) oraz… Pepper Potts, która teraz znana jest jako Rescue. Jedynie Riri może powstrzymać chciwą Tomoe i pokrzyżować jej niecne plany.

Jak dla mnie Riri jest naprawdę intrygującą postacią. Nastolatka z poczuciem humoru, sprytna i uparta. Można wyczuć, że ma podobne cechy do Starka. Skoro już jestem przy tej dwójce, to warto też wspomnieć jak wybornie czytało mi się sceny interakcji między nimi. Nieraz prychnęłam śmiechem, czytając jak Stark próbuje rozgryźć młodą dziewczynę, a ta jedyne o czym marzy, to odnalezienie wyłącznika, by wreszcie ten gaduła się zamknął. Czuję, że relacja między nimi jest i będzie jedną z najlepszych elementów serii.

Za stronę graficzną komiksu odpowiada niezmiennie Stefano Caselli, a za kolorystykę Marte Garcia. Co do tej kwestii zdania nie zmieniam. Wciąż uważam, że komiks pod tymże względem prezentuje się naprawdę dobrze, a mimika bohaterów czy sceny walk, pokazane są fenomenalnie. Kolorystyka też jest w porządku, nie mam nic do zarzucenia.

Co mi się podoba w historii? Poza stroną wizualną i świetnie przedstawioną relacją Riri-Stark, jest pierwsze spotkanie Williams z Pepper Potts a.k.a Rescue. Prawdopodobnie na miejscu Riri, gdybym również spotkała swoją idolkę/idola, zareagowałabym w ten sam sposób, czyli nie mogłabym przestać o niej/nim mówić i z wybałuszonymi oczami wpatrywałabym się w tę osobę. To dowód na to, że z młodą heroiną można się utożsamić. Nie jest ona tylko i wyłącznie geniuszem, i superbohaterką, lecz także zwykłą nastolatką.

Co do minusów… Na razie niczego jeszcze, co szczególnie zwróciłoby moją uwagę, nie dostrzegłam. Mam jedynie pewne obawy co do antagonistki, czyli Tomoe. Obawiam się, że będzie  nie tyle nieprzekonującym złoczyńcą, co irytującym villainem. Takie są moje osobiste przeczucia. Mam jednak nadzieję, że okażą się mylne i w następnych zeszytach pokaże na co ją stać.

Podsumowując, komiks czyta się bardzo szybko, wręcz błyskawicznie i przyjemnie. Akcja rozwija się etapami. Nie ma szans, by czytelnik się pogubił. Nie ma też zbyt wielu postaci i skomplikowanych nazw, co uważam za kolejny plus.  W dodatku można się pośmiać. Na pewno z ochotą sięgnę po kolejny tomik i bez wątpienia zachęcam innych, by zapoznali się z dotychczas wydanymi (i kolejno publikowanymi) częściami z serii Invincible Iron Man.


Autorka: Rose

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x