„Ms. Marvel Annual” #1 (2024) – Recenzja
Ms. Marvel Annual (2024)
Ms. Marvel of the Infinity
Czwarta część Infinity Watch i w sumie nawet jakby odrobinę pozytywne zaskoczenie. Bo nie jest beznadziejnie, a tylko przeciętnie, ale o dziwo da się to czytać. I o dziwo jakoś ta wkurzająca od paru lat Kamala jakoś tak irytuje jakby mniej. Więc można przeczytać, niestety jako że jest to część większego, słabego eventu, nie ma to większego sensu. Oto komiks Ms. Marvel Annual #1 (2024).
„INFINITY WATCH” PART FOUR! Hero or Villain? That’s the question Multitude must answer as he stands at the crossroads of his own destiny, bonded to one of the Infinity Stones and brimming with power but no purpose. Will a run-in with Ms. Marvel be enough to tip the scales toward good, or will Multitude’s guilt drag him down? Don’t miss out as the Marvel Universe-shaking saga continues here, True Believers! PLUS, Derek Landy and Sara Pichelli bring NICK FURY into the story. But what ties him to the INFINITY WATCH?!”
Vellani i Pirzada piszą i tenże duet już nam pokazał, że może czuje tę kiepsko skrojoną, kiczowatą Kamalę z serialu, który chętnie bym zapomniał, ale tej fajnej, wyluzowanej, komiksowej nonszalanckiej dziewczyny, która ujmowała na każdym kroku już nie. No i to nadal widać. Ich Kamala jest irytująca, jakaś sztuczna i sztywna, nie da się jej lubić, więc i jej przygody jakoś nie wciągają.
A akcja tego zeszytu jest dość typowa dla tego, co ostatnio z Kamalą wychodzi, plus nagle te wielkie wydarzenia. Nie do końca się to super klei, ale też i nie jest strasznie naciągane. Po prostu miałkie jest, ale też nie jakaś tragiczna. To, co obyczajowe, nawet nieźle wypada, ale to są momenty, a jako całość jednak nie ma wiele do zaoferowania. No poza grafikami, bo te są naprawdę miłe dla oka, ale wiadomo, komiks to na równi obraz, co i treść, a treści tu zabrakło.
Autor: WKP