„Potężna Thor: Śmierć Potężnej Thor” (Tom 5) – Recenzja

Potężna Thor: Śmierć Potężnej Thor (Tom 5)

Lodowe olbrzymy, Niszczyciel, bogowie Shi’ar, Phoenix, Loki, Odyn… Jane Foster jako Thor stawiła czoło im wszystkim. Teraz czeka ją ostatnia walka, a jej finał przyniesie śmierć. Oto tom piąty tom serii Potężna Thor.

Potężna Thor

Gdy Odinson został zdetronizowany, a Jason Aaron postanowił przekazać Mjolnir w ręce umierającej na raka Jane Foster, w fanowskim środowisku zawrzało. Mało kto spodziewał się, że z pozoru najmniej odpowiednia ku temu postać stanie się Thorem doskonałym, zyskując przy tym szczerą sympatię marvelowego fandomu. A jest to pewien ewenement, gdyż właściwie nie udało się to wcześniej żadnemu innemu bohaterowi, który przejmował przydomek ikonicznego herosa; przykładowo komiksowy Sam Wilson jako Kapitan Ameryka nigdy nie cieszył się aż taką popularnością jak – rzecz jasna – Steve Rogers. A w przypadku Jane/Thor coś zadziałało. Wiadomo, że nie na jakąś ogromną skalę, bo to jednak syn Odyna zawsze będzie tym jedynym właściwym Thorem, ale na tyle, by historia doktor Foster wyryła się w pamięci czytelników, wciągnęła i dostarczyła porządnej rozrywki; by ta nowa Thor przekonała do siebie nawet tych sceptycznych fanów, by z każdą kolejną odsłoną zyskiwała w ich oczach i by na koniec mocno jej kibicowali.

Jaki jest więc ten koniec Potężnej Thor? Cóż, od pierwszych stron mamy tu do czynienia z walką na całego, bo i przeciwnik jest nie byle kim. Mangog, istota zrodzona ze śmierci miliardów istnień zgładzonych kiedyś przez Odyna, teraz ma tylko jeden cel: stać się sądem ostatecznym dla wszystkich bóstw. Na pierwszy ogień idzie Volstagg; mimo że doładowany mocą Thora Wojny, nie ma szans przeciwko czemuś, co napędza czysta nienawiść spotęgowana ponad skalę. Także najwięksi asgardzcy wojownicy i ich sprzymierzeńcy są bezradni i mogą liczyć tylko na Thor, ale ta ledwo trzyma się życia w szpitalnym łóżku.

Komiks czyta się fantastycznie, bo i równowaga między porządnym mordobiciem a emocjonalnym wydźwiękiem została zachowana. Toczone z rozmachem starcia zahaczają o epickość, a akacja goni akcję, by za chwilę zwolnić i pochylić się nad osobistym dramatem głównej bohaterki, nad jej odwagą i wyborem. Świetnie ogląda się dumnych Asów, którym nagle ktoś uciera nosa (arogancki Odyn szczerze nazywający Jane córeczką – dla mnie bomba), Odinsona, który udowadnia, że ciągle jest bogiem piorunów i swoimi czynami dawno już chyba odkupił winy (Niegodny Thor), no i samą Jane tak boleśnie świadomą konsekwencji swoich czynów. Wszystko to obrazują przepiękne ilustracje Russella Dautermana, który od początku zaczarował mnie swoją kreską tworząc baśniowy klimat, bardzo w stylu fantasy, tak pasujący do bohaterów mających swoje korzenie w mitologii.

Potężna Thor: Śmierć Potężnej Thor to satysfakcjonujący finał porządnej historii, zawierającej wszystko to, za co pokochało się Thora. I jak można się domyślać, jest zarówno końcem, jak i początkiem. Po pierwsze zawarty dodatkowo w albumie komiks The Mighty Thor: At The Gates of Valhalla, podkreśla, że Aaron nie zapomniał o Wojnie Światów, dobitnie wskazując kierunek poczynań Malekitha i Dario Aggera, a legenda Thor przetrwa upływ czasu. Po drugie dlatego, że decyzje podjęte przez Jane i Odinsona pozostawiły parę spraw bez odpowiedzi, a fani zawsze chcą wiedzieć, co dalej. I po trzecie – to ten czas, gdy na polski rynek zaczynają wchodzić komiksy z linii Marvel Fresh, a w niej wszystkich bohaterów czeka „nowy początek”. Polecam!


Autorka: Zireael


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Dobrze, że wracają prawdziwi bohaterowie. Tacy jak Tony Stark, Kapitan Ameryka czy Hulk. Tak będzie w Marvel Fresh.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x