„Superbohaterowie Marvela #108: Silk” – Recenzja

Superbohaterowie Marvela #108: Silk
Silk Solo

Silk, jedna z najciekawszych (obok Ghost-Spider, zwanej też Spider-Gwen) nowych spidermanowych postaci, wymyślonych przez Dana Slotta w okolicach eventu Spiderversum, powraca. Dotychczas mogliśmy czytać jej losy w ramach regularnej serii o przygodach Spider-Mana i nawet, kiedy pojawiały się w niej jej solowe przygody, zawsze były mocno związane z tym, co się działo w serii (patrz. Spisek klonów). Teraz jednak w ramach kolekcji Superbohaterowie Marvela w końcu dostaliśmy album poświęcony jej losom w oderwaniu od reszty wydarzeń (przynajmniej mniej więcej, ale o tym potem) i jest to album dobry i warty polecenia każdemu miłośnikowi Pajęczaka, jak i kobiecych komiksów superhero.

Silk, Superbohaterowie Marvela

Kiedy doszło do wydarzeń Grzechu pierworodnego, na jaw wyszły długo skrywane tajemnice bohaterów Marvela. Spider-Man dowiedział się wówczas, że ten sam pająk, który ukąsił jego, dając mu pajęcze moce, ugryzł jeszcze jedną osobę – dziewczynę o imieniu Cindy Moon. Kiedy oboje się spotkali, połączyło ich silne uczucie, ale teraz Silk działa samodzielnie. Dzieląc życie między pracę w Fact Channel, a życie superboahterki, stara się jednocześnie odkryć co stało się z jej rodziną podczas jej pobytu w bunkrze Ezekiela. Ale czy zdoła dowiedzieć się tego, nim świat skończy się w wyniku inkursji?

Akcja niniejszego albumu dzieje się tuż po evencie Spiderversum, a jeszcze przed Tajnymi Wojnami. Właściwie finał tego albumu to jednocześnie wkroczenie na teren tajno-wojennych wydarzeń. Co to oznacza dla fanów? Przede wszystkim wypełnienie luki w życiorysie Silk, odpowiedzi na kilka dotyczących niej pytań i domknięcie pewnego rozdziału jej losów. Ale jednocześnie to szansa poznania w całości pierwszej serii jej przygód, a zatem mamy tu zamkniętą opowieść, która nie wymaga od nas sięgania po nic więcej (chyba, że po Spider-Verse, które rozgrywa się pomiędzy zeszytem z jej debiutem, a pierwszym numerem jej serii).

Ale za to sięgnąć jest po co. Owszem, Silk ma swoje minusy, bo nowy scenarzysta zupełnie odmienił jej charakter, a grupa rysowników odebrała jej dawny look, zmieniając z dojrzałej postaci, w dziecinną jej wersję, niemniej zabawa jest udana. To opowieść w duchu takich serii, jak Spider-Woman Dennisa Hopelessa czy Spider-Gwen. Może nie ma tu tyle humoru, ale cieszy, ze zamiast nadmiaru superbohaterksich popisów mamy tu sporo codziennych, życiowych problemów, sporo lekkości, nonszalancji i emocji. Nie brakuje jednak też i popisów sprawności naszej bohaterki, gościnnych występów innych marvelowskich gwiazd i widowiskowych scen. Wszystko to wieńczy niezła szata graficzna. Niezła, bo nieco zbyt mangowa i uproszczona, niemniej nadal nienajgorsza (choć o wiele lepiej wypadałaby, gdyby wyglądała tak, jak okładkowa grafika).

Reasumując, warto. Jeśli lubicie komiksy tego typu, to rzecz dla Was. Ma swój charakter, ma klimat i dobrze się ją czyta. Chociaż znów przekład daleki jest od doskonałości.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Czytałem ten komiks. I nowa bohaterka ma niesamowite wejście. Można też wiele się dowiedzieć. Dla przykładu to, że nie tylko Spiderman został ugryziony przez radioaktywnego pająka.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x