„Thor Annual #1” (2021) – Recenzja
Thor Annual #1 (2021)
Rocznicowa nuda
W ostatnim czasie miłośników komiksów wydawnictwa Marvel obsypało tzw. annulami. Jednak tym razem zeszyty te łączy rozpisana na osiem części opowieść Infinite Destinies/Infinite Fury. I coś jeszcze: wszystkie bez wyjątku są mniej lub bardziej, ale jednak nudnymi opowieściami, które niewiele mają do zaoferowania. I nie inaczej jest w przypadku komiksu Thor Annual #1 (2021).
THOR VS. THOR! Thor and the other leaders of the Ten Realms (and, uh, Hawkeye?) have gathered for a World Tree celebration! But the festivities come to an abrupt halt when a mysterious guest — and his otherworldly powers — crashes the party. And his “plus-one” is a dark, twisted version of Thor who is determined to become the iron-fisted ruler of all the realms! ALSO IN THIS ISSUE: Part 5 (of 8) of “Infinite Fury”!
Najprościej mówiąc… annuale to coroczne wydania specjalne znanych serii komiksowych. Rzadko łączą się z głównymi opowieściami, jednak i tak również się zdarza. Częściej jest to raczej okazja do snucia różnych wariacji na temat bohaterów czy historii, czasem istotnych, czasem nie, na jakie w głównym cyklu nie było miejsca. Coś takiego powinno być wyjątkowym wydarzeniem, ale naprawdę rzadko tak się zdarza. W przypadku tegorocznych annuali dość mocno liczyłem na rozbitą na kilka części opowieść Infinite Fury, ale okazała się ona sporym zawodem.
I w pewnym stopniu zawodem jest ten tom. Nudzi mniej niż poprzednie. Przedstawiona tu powieść o Thorze jest niezła, ale niestety nic poza tym. Infinite Fury mnie osobiście zawiodło po raz kolejny, znudziło i pokazało kolejną porcję kiepskich pomysłów. Za dobre zresztą nie są też ilustracje, bo Kuder ze swym stylem, który dziwnie spłaszcza postacie i perspektywicznie nie raz razi w oczy, choć ma dobre momenty, gdy na stronach panuje tłok, do najlepszych rysowników nie należy.
Dla kogo jest to zeszyt? Dla zagorzałych fanów Thora i tych, którym Infinite Fury przypadło mimo wszystko do gustu. Reszta niech wyda pieniądze na coś lepszego, choćby nowe zeszyty ze Spider-Manem, bo tam seria w końcu wróciła do niemal dawnych łask.
Autor: WKP