„Venom: Separation Anxiety” #1 (2024) – Recenzja
Venom: Separation Anxiety #1 (2024)
Black Back
Venom: Separation Anxiety. Czyli jeszcze raz coś, co już było, bo mini-seria o tej nazwie, zresztą bardzo fajna, pojawiła się dokładnie trzy dekady temu. A teraz wraca, ale do scenariusza współtwórcy Venoma i gościa, który nie tylko napisał najlepsze opowieści o nim, ale i stworzył parę naprawdę niezapomnianych opowieści. No i teraz ten gość, David Michelinie, wraca, znów, i znów pokazuje, że fajnie, że umie i że po latach nadal czuje czarnego symbionta, jak nikt inny.
LONG LIVE…THE KING IN PURPLE! AMAZING SPIDER-MAN legend and VENOM co-creator DAVID MICHELINIE triumphantly returns to tell another all-new, heart-pounding, brain-eating tale set in EDDIE BROCK’S earliest days! This time, he’s teaming up with VENOM and DEATH OF THE VENOMVERSE artist extraordinaire GERARDO SANDOVAL! Venom has made a new enemy. And their bond will be tested like never before when a foe with the power to alter reality itself threatens to tear Eddie’s world apart, starting with his symbiote!
Kiedy czyta się ten komiks, odnosi się wrażenie, jakby Michelinie chciał nadrobić lata swojej nieobecności przy boku postaci, którą stworzył. Bierze więc to, co znamy z wydarzeń z ostatnich kilkudziesięciu miesięcy i jakby robił to po swojemu, na nowo, ale z wyczuciem. No i fajnie to wypada. Fabularnie jest ciekawie, ciekawie też malują się perspektywy na kolejne zeszyty, a jednocześnie autor dobrze odnajduje się w bardziej współczesnej estetyce, wnosząc coś oldschoolowego.
I tylko żal, że to tak brzydko narysowane jest. Jak dla dzieciaków, ale takich bez gustu i smaku. Fajna okładka obiecywała ciekawą zawartość, może odniesienia do klasyki, estetykę jak z dawnych lat, ale nie, brzydko jest i tyle. Ale dla samej fabuły jak najbardziej warto.
Autor: WKP