„Venom War: Venomous” #1 (2024) – Recenzja

Venom War: Venomous #1 (2024)
Trujący komiks

Miał być smakowity komiks, miała być polna pieczarka albo kania (tak, blisko już do jesieni, więc sobie mogę pofolgować z grzybowymi odniesieniami, a co, a wyszedł trujący muchomor sromotnikowy. Serio. To mogło być fajne, mogło być przyjemne, a stanowi jeden, wielki zawód – słaby tak od strony fabuły, jak i wykonania. Oto komiks Venom War: Venomous #1 (2024).


THE VENOMOUS BLACK WIDOW! Black Widow and her newly trained symbiote are jumping into the Venom War and picking a side! Fresh off their new understanding from the BLACK WIDOW: VENOMOUS one-shot, Widow starts looking into horrific experiments Alchemax has been running based on their symbiote program…but she isn’t the only one! Natasha’s old teammate from her Secret Avengers days, now known as Agent Anti-Venom, is also on the case!


Omawiając wydany jednocześnie z tym zeszytem komiks o Carnage’u, narzekałem, że mamy tam pretekstową fabułę, która toczy się niemrawo. Ale w porównaniu z tym zeszytem tamto było wielkim dziełem. Treść tego zeszytu właściwie nie istnieje, tak jest nijaka i kiepska, jakby w ogóle jej nie było. Niby coś się dzieje, niby mamy bohaterów i akcję, ale… No jakbym czytał jakiś katalogowy komiks mający zaprezentować linię zabawek, a nie one-shot skrojony po to, żeby coś nam opowiedzieć.

Miernie to to wykonane, jakoś tak nieporadnie, jakby scenarzystka nie panowała nad postaciami i treścią, z rysunkami, które wydają się być karykaturalne, nie oferuje właściwie nic, co można by w nim polecić. I tyle w temacie.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x