„Dark Web: Ms. Marvel #1” (2022) – Recenzja
Dark Web: Ms. Marvel #1 (2022)
Dark Marvel
Event Dark Web trwa i potrwa jeszcze trochę. A przy okazji wciąga w siebie różne tytuły, różne serie i różne postacie. Tym razem w sieć wpadła Ms. Marvel, postać, którą naprawdę lubię. Ale lubię w wykonaniu nielicznych autorów. A, jak właśnie się przekonuję, Sabir Pirzada do nich nie należy. Choć też nie należy do tych, którzy opowieści tej szczególnie nie czują.
You know her, you love her! But this time, Kamala Khan may be in over her head. Fresh off her first few weeks working as an intern at Oscorp, Ms. Marvel finds herself as the last line of defense against a bunch of deadly and dangerous experiments going HAYWIRE thanks to the Spider-Epic DARK WEB! Things get even worse when Kamala finds herself in Limbo with no choice but to fight her way out!
Największy plus tego wszystkiego? Że to tylko dwa zeszyty, bo mocno czuć, że to odcinanie kuponików. Ja naprawdę nie mam nic przeciw tie-inom, bo to fajna rzecz, pod warunkiem, że są dobre. A sztuka tworzenia naprawdę dobrych chyba zanikła. Pamiętam czasy, nie tak odległe, kiedy do chociażby „Wojny domowej” była masa dodatków niemal równie świetnych, co sam event. A ostatnio? Ostatnio i wszelkie eventy to kopiowanie dawnych pomysłów, co gorsza tych, których się nie ruszało za bardzo, bo były niewypałami, więc jak w takiej sytuacji dodatki mają się bronić?
Niby mogą, ale średnio im to najczęściej idzie. Tym razem jest całkiem nieźle, ale tylko tyle. Nic poza tym, nic ponad to. Trochę akcji, sporo gadania i… I brak mi tu charakteru Kamali, który polubiłem. No zabili ją autorzy inni, niż Wilson i tyle. A szkoda. Można za to popatrzeć sobie na grafikę, bo przyjemna całkiem, choć też nic specjalnego. Można też przeczytać, bo złe nie jest, ale ani to coś, co by mnie porwało, ani to ta moja Kamala, której bym chciał. Trochę szkoda.
Autor: WKP
Nie za bardzo lubię tą bohaterkę. Więc nie będę się wypowiadał.