„Fantastic Four #1” (2022) – Recenzja
Fantastic Four #1 (2022)
Co się stało z Fantastyczną Czwórką?
Nowy run Fantastic Four zaczyna się i zapowiada całkiem intrygująco. Jak nie przepadam za pierwszą rodziną Marvela (jak określa się ten skład) tak ten zeszyt dostarczył mi sporo przyjemności i ogólnie jakiś taki miły był w odbiorze. Bo poprowadzony z wyczuciem, z nastrojem i z całkiem przyjemnym pomysłem, niosącym to wszystko w dal.
“Whatever Happened To The Fantastic Four?” It’s the start of a new era for the Fantastic Four…and they’re already in a ton of trouble. Something has gone terribly wrong in New York, and the Thing and Alicia are traveling across America to escape it! But when they stop in a small town for the night and wake up the morning before they arrived, they find themselves caught in a time loop that’s been going on since before they were born…That’s been going on since before they were born…That’s been going on since before they were born…
Z Fantastyczną Czwórką mam tak, że lubię może kilka komiksów i tyle. Lubię parę klasycznych, lubię niektóre z fabułą Waida, potem Strączyńskiego (chyba najlepsze) i długo, długo, bo aż do Hickmana, nic. Jakieś tam czasem są niezłe, ale nic, co by mi na dłużej w pamięć zapadło. Ten też nie zapadnie, ale rozrywka przy nim była przyjemna i lekka, niewymagająca, ale i nierozczarowująca.
Pomysł jakiś tu jest. Potencjał też. Nie czuć także, by ten drugi został zmarnowany czy niewykorzystany, ale to jednak okaże się z czasem. Na razie jest zawiązanie intryg i pomysłów, wprowadzenie, budowanie opowieści i wypada to dobrze. Są elementy, które intrygują i mam nadzieję, że porażki nie będzie. Do historii run nie przejdzie, nie zrewolucjonizuje FF, ale miło się go czyta i to doceniam.
No i fajnie to wypada graficznie. Okładka genialna, środek niezły. Czyli całkiem to wszystko udane i dla oka miłe. Jak na razie jestem więc jak najbardziej na tak.
Autor: WKP