„Heroes Reborn: Hyperion & The Imperial Squad #1” (2021) – Recenzja
Heroes Reborn: Heroes Reborn: Hyperion & The Imperial Squad #1 (2021)
Hyperion rusza do akcji
Po koszmarku, jakim był zeszyt Peter Parker, The Amazing Shutterbug, nie spodziewałem się wiele i po tym zeszycie. Może właśnie dlatego nie rozczarowałem się nim tak bardzo? Nie wątpię. Ale na szczęście i tak Heroes Reborn: Hyperion & The Imperial Squad #1 nie jest złym komiksem. To kolejny przeciętniak, jakich wiele, z nieciekawym bohaterem u steru, ale przynajmniej nie nuży. Pamiętajmy też, że jest to tie-in głównego eventu.
The teenage Hyperion’s cosmic quests with his Shi’ar friends near their end, but none of the young heroes are ready to say farewell. A quick mission in the Negative Zone sounds like the perfect coda to a storied fellowship…but what awaits Hyperion, Gladiator and the rest is horror and agony beyond their wildest nightmares! Also included in this issue: a special preview of the new spinoff series, THE STARJAMMERS!
Nie przepadam ani za postacią Hyperiona, ani za wszelkimi kosmicznymi imperiami Marvela. Brak im jakiejś mocy, wszystko wydaje się takie nijakie, wtórne, często też mało konsekwentne. Jeśli chodzi o marvelowski wszechświat, zdecydowanie wolę wszystkie te przedwieczne rasy i ich tajemnice niż kolejne przetasowania władzy i bohaterów w kiczowatych w swej śmieszności strojach.
Ale fabularnie ten zeszyt nie był zły. Nie nudził, nawet jeśli nie wciągał, nie odstraszał, choć i nie urzekał. I nawet szybko się go czytało, mimo faktu, iż nie zawiera nic, co szczególnie by intrygowało. To po prostu rozrywkowy przeciętniak środka, znośnie zilustrowany, oferujący kilka niezłych scen i… to właściwie tyle.
Jeśli czytacie wszystkie tie-iny do eventów, przynajmniej nie będziecie żałować czasu poświęconego lekturze. Z drugiej strony, jeśli nie należycie do tego typu czytelników, śmiało możecie sobie darować sięgnięcie po ten zeszyt. Oby tylko kolejne dodatki do Heroes Reborn były bardziej udane niż ten, rzucony na pierwszy ogień.
Autor: WKP